MODLITWA O UZDROWIENIE

W naszej parafii co miesiąc  odbywa się Msza Święta z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie. Jej owoce obserwujemy codziennie dookoła nas. Poniżej zamieszczamy świadectwa osób, które doświadczyły Bożego działania w ich życiu.

Świadectwo Doroty z Strzegomia

https://youtu.be/LB_Y6hd6XP0

Świadectwo Wiktora

Mam 42 lata i od ponad roku zmagam się z ciężką chorobą nowotworową. Wiele lat temu odwróciłem się od Boga, a śmierć bliskich mi osób jeszcze to pogłębiła. Kiedy wszystkie metody leczenia zawiodły i stawałem się coraz słabszy otuchy dodawało mi wsparcie modlitewne rodziny, chociaż w tym momencie trudno było zrozumieć, że Pan Bóg jest przy nas. Mieliśmy do niego żal, że po tylu trudach w życiu zesłał nam tę okropną chorobę. Często słyszeliśmy o Mszach św. z modlitwą o uzdrowienie jednak nie mogłem się zdecydować. Nadeszła chwila, w której uznałem, że jest to moja ostatnia szansa i za namową kuzyna pojechaliśmy do Ząbkowic Śląskich na taką Mszę św. Tam doświadczyłem „przebudzenia „, zobaczyłem tylu ludzi tak gorliwie modlących się i wielbiących Boga, a wcześniej nigdy tego nie doświadczyłem. To było coś pięknego i zapragnąłem wielbić Boga całym sercem. W najbliższą niedzielę przystąpiłem do sakramentu pokuty, było o wiele lżej znosić chorobę. Potem uczestniczyłem we Mszy św. na Konradowie i doświadczyłem kolejnego duchowego przeżycia obecności żywego Boga we wspólnocie modlących się osób. Teraz tylko żałuję każdego dnia i każdej chwili kiedy Go nie doświadczałem w moim życiu. 

Nie wiem ile czasu mam jeszcze aby Go chwalić, uwielbiać,  wywyższać i przepraszać  ale chcę powiedzieć, że życie bez Boga to nie życie. 

Zgodni i ufający Bogu Ojcu Wiktor i Ewelina

 

Świadectwo Johana  Mathias z Niemiec

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus!
Witam Księdza serdecznie!
Minęło co prawda trochę czasu od rekolekcji adwentowych, które to Ksiądz przeprowadził w Polskiej Misji Katolickiej w Norymberdze i które wywarły na nas ogromne wrażenie. Działanie Ducha Świętego było ogromne, ponieważ po modlitwie Księdza nade mną zostałem uzdrowiony. 

A oto moje świadectwo.
Moja choroba kręgosłupa zaczęła się latem 2018, straszne bóle odcinka lędźwiowego promieniujące do biodra i łydki, także nie mogłem normalnie chodzić ani stać . Byłem również na chorobowym cztery tygodnie , które nie przyniosło żadnej poprawy. Cierpienie ofiarowałem za
dusze w czyśćcu cierpiące. Zrobiono mi zdjęcia rentgenowskie, na których już były widoczne zmiany zapalne. Cierpiałem i modliłem się ufając Bogu że to ma sens . Pościłem wspólnie z żoną w intencji uzdrowienia.
Przed Bożym Narodzeniem w bólu spytałem Boga czy tak już zostanie, bo ciężko jest mi pracować. Otrzymałem odpowiedź w Piśmie Świętym- Księga Habakuka 3.18-19 :
„A jednak będę się cieszył w WIEKUISTYM, radował Bogiem mego zbawienia.
WIEKUISTY , Pan moją siłą! On uczyni me nogi jakby nogi jeleni oraz poprowadzi mnie po mych wyżynach! Przewodnikowi chóru, z towarzyszeniem instrumentów smyczkowych.”

Rozmawiałem z Ks. Zbyszkiem aby udzielił mi sakramentu namaszczenia chorych. A on mi odpowiedział że 14 grudnia po mszy świętej ksiądz rekolekcjonista będzie się modlił nad chorymi. Zaufałem Jezusowi że mnie uzdrowi , tak jak dziesięciu trędowatych dopiero w drodze do kapłanów zostało uzdrowionych. Nauki księdza kan. dr Marka Zołoteńkiego trafiły do naszych serc. Podziwiałem Księdza zaangażowanie gdyż spowiadał, nauczał i nakładał ręce nad chorymi modląc się.
Kiedy modlił się Ksiądz nade mną, nie poczułem natychmiastowego uzdrowienia tylko lekkie ciepło . Dopiero nazajutrz gdy wstałem z łóżka nie czułem bólu kręgosłupa, który był mi towarzyszem od kilku miesięcy – CHWAŁA PANU !!!
Przez cały ten czas towarzyszyło mi Słowo Boże , każdego dnia stosownie do sytuacji Bóg mówił do mnie , także nie wątpiłem że Jego moc przyjdzie i mnie uzdrowi. Ksiądz rekolekcjonista wspominał o problemach w jego parafii i o potrzebie budowy kościoła, który w tym pięknym miejscu na ziemi gdzie na wzgórzu stoi największy Krzyż w Polsce, trzeba zbudować Dom na chwałę Naszego Pana.
W dniu 11.01.2019 miałem zrobiony rezonans magnetyczny , który mówi o pozytywnych zmianach w moim kręgosłupie. Słowo Boże na ten dzień Łk,12-16 Uzdrowienie trędowatego.
Również przemówiło do mnie – Idź się przebadać i daj jałmużnę. Teraz wiem, Bóg potrafi ze zła czynić dobro. Postanowiliśmy wraz z żoną złożyć ofiarę na budowę kościoła. Po tym uzdrowieniu uświadomiłem sobie w jakiej łasce żyjemy, nieustannie powinniśmy o tym pamiętać i dziękować Panu Bogu. Teściowa Piotra zaraz po uzdrowieniu wstała i zaczęła usługiwać, tak i we mnie zapaliła się chęć i radość służenia Naszemu Panu.

Bogu niech będą dzięki za Jego miłość , za ludzi którymi się posługuje i za cuda które czyni !
CHWAŁA PANU !!!
Z wdzięcznością Jan Mathias
Bóg zapłać!

 

Świadectwo Elżbiety

Zdarzyło się to 18.02.2018 r. w czasie rekolekcyjnej  Mszy św. sprawowanej przez ks. Dominika Chmielewskiego w parafii na Konradowie. Trudno mi pisać (nazywać) co się działo wówczas w mojej duszy – jedna wielka walka (ale to uświadomiłam sobie później). W pewnej chwili poczułam wyraźnie rozcięcie mojego serca długie na 6 cm. Od około 13 lat nie mogłam płakać. Wszystkie łzy „gromadziły się ” we mnie, być może w tej okolicy serca. W tym dniu Pan Jezus dokonał „operacji”. Potem wydarzyło się coś równie dziwnego, bo zaczęła schodzić ze mnie woda: w ciągu 8 godzin 10 razy byłam w toalecie. To były „niewypłakane łzy”?. Towarzyszył temu ropny kaszel, a wszystko to ustało wieczorem, spałam potem 10 godzin. Od tego czasu, jeśli jest ku temu przyczyna – plączę.

Dzięki Bogu Najwyższemu za ten niesamowity cud. Niech będzie Bóg uwielbiony i wywyższony!!!

 

Bóg napełnia życie pokojem – świadectwo Ewy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Mam na imię Ewa i pragnę złożyć na chwałę Pana Boga świadectwo doznanych łask jakie otrzymałam uczestnicząc we wrześniu ubiegłego roku we Mszy Św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie, sprawowanej przez Księdza Proboszcza dra Marka Zołoteńkiego. Do udziału we Mszy Św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie skłonił mnie stan bezsilności wobec trudnej sytuacji życiowej, w jakiej się znalazłam, na którą złożyły się: zła atmosfera w pracy i jej utrata, śmierć męża, choroba alkoholowa syna (związana z nią ciągła obawa o jego los i życie), trudności syna z radzeniem sobie z życiem w trzeźwości (lęki przed życiem w samotności, leżące u podstaw jego uzależnienia), dręczenie mnie tą sytuacją i oczekiwanie syna bym go pocieszyła, złe relacje z koleżanką z pracy (jej ciągła podejrzliwość i chęć skłócenia mnie z osobami, które koleżanka uważała za swoich wrogów). Czasami wydawało mi się, że tego nie wytrzymam, w myśli cisnęły mi się najgorsze słowa, czułam się tym wszystkim przytłoczona, że nie potrafiłam się modlić. Straciłam również sens przystępowania do spowiedzi św., bo nie umiałam wytrwać w postanowieniu poprawy nawet parę dni. Z osoby; opanowanej, pogodnej, stanowczej, stałam się osobą; nerwową, płaczliwą, smutną, zalęknioną, a w niektórych sytuacjach reagującą agresywnie.

O Mszach Św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie i o ich mocy dowiedziałam się za sprawą rekolekcji wielkopostnych. Postanowiłam namówić syna by wziął ze mną w nich udział. Na Mszę Św. poszłam z intencją: by Pan Jezus Chrystus mocą Ducha Świętego uwolnił syna od problemów, które zakłócają jego spokój wewnętrzny i umocnił w nim wiarę, nie prosząc wprost o nic dla siebie. Na Mszy Św. podczas kazania padły ważne dla mnie słowa, z których wynikało, że często powodem braku skuteczności zanoszonych do Pana Boga próśb są grzechy ukryte i powinniśmy się modlić do Ducha Świętego by nam je ukazał.

Podczas modlitwy wstawienniczej w pewnym momencie zaczęły mi płynąć łzy, których nie mogłam opanować, poczułam błogość w sercu i gorące pragnienie porzucenia grzechu i robienia wszystkiego, by w niego tak łatwo nie popadać i nie ranić, nie obrażać Pana Jezusa.

Po Mszy Św. odczułam wielką ulgę i pragnienie zbliżenia się do Pana Boga. Najpierw modliłam się do Ducha Świętego by ukazał mi moje ukryte grzechy, później odbyłam spowiedź św. i przyjęłam Komunię św., czyniąc postanowienie, że będę się gorąco modlić by jak najdłużej wytrwać w stanie łaski uświęcającej. Zaczęłam czytać codziennie wieczorami na głos Pismo Święte, by móc lepiej zrozumieć wolę Pana Boga i lepiej ją wypełniać. Zapragnęłam również, by o ile to możliwe codziennie przyjmować Komunię św. Na jednej z porannych liturgii, zauważyłam, że Ksiądz ją sprawujący jest przeziębiony i pojawiła się chwila wahania, czy podejść do Komunii św., ale niemalże w jednej sekundzie olśniło mnie, przecież w tej Hostii jest obecny sam Jezus Chrystus, On leczy duszę i ciało jakże może mi zaszkodzić? I nie zaszkodził. I rzecz dziwna, całą jesień, zimę i wiosnę aż do tej pory nie byłam przeziębienia i nie miałam grypy, mimo, że chorych w moim otoczeniu było dużo, a zwykle z łatwością się przeziębiałam. Ani razu nie musiałam brać żadnych leków. W poprzednie okresy jesienno-zimowe zapadałam na przeziębienia wielokrotnie, które później przechodziły w zapalenie zatok i leczenie trwała dwa a czasami do czterech tygodni. Nie pamiętam również, kiedy musiałam brać tabletkę od bólu głowy, a od dziecka cierpię na pojawiające się okresowo (kilka razy w roku) potworne bóle głowy, które potrafią trwać nawet do dwóch tygodni. Czasami pojawiał się ucisk w mojej głowie, ale myślałam wtedy, Panie Jezu Ty tak bardzo cierpiałeś za nasze grzechy, niech i ja trochę pocierpię i niech to będzie jako cząstka odkupienia moich win, po chwili zauważałam, że ból znikł.

Choć podchodząc do modlitwy o uzdrowienie i uwolnienie nie prosiłam o łaskę uwolnienia od bólów głowy oraz od skłonności do przeziębień, przechodzących w zapalenie zatok – otrzymałam ją. Otrzymałam łaskę pragnienia pogłębienia wiary i pragnienie częstego spotykania się z Panem Jezusem w Eucharystii. Otrzymałam spokój wewnętrzny i zamiast wściekać się na koleżankę z pracy, w duszy się za nią modlę i to mnie uspokaja. Syn również się wewnętrznie wyciszył, z każdą kolejną Mszą Św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie jest coraz lepiej. Za to wszystko gorąco dziękuję Panu Jezusowi.

Chwała Panu! Panie Jezu tak bardzo, bardzo Cię kocham!

16.09.2017